Zdrowe zadbane włosy, fajnie, gdyby sama malowała paznokcie, żeby były ładnie spiłowane, zaokrąglone i bez skórek. Może teraz ktoś spojrzy na mnie jak na wymagającego, ale sam chodzę co tydzień do barbera, dbam o paznokcie, to i tego wymagam od partnerki. Nie mocnego makijażu, ale zadbania i podkreślenia naturalnej urody. Jak godzę sukces z rolami matki, żony, córki? – to pytania, które zainspirowały opowieści 55 kobiet, dziś będących u szczytu sławy. 14 marca br. na półki księgarń trafi zbiór ich historii, książka „Bez makijażu”. Osobiste, często intymne opowieści o miłości, mężczyznach, macierzyństwie, przyjaźni, matkach i 19.11. Ładne panie ubrane w body (1) ; Polska babcia wg sztucznej inteligencji - Demotywatory (486) ; Oni jeszcze nie wiedzieli - 5 sławnych osób uwiecznionych na zdjęciach tuż przed śmiercią (13) 2022-10-07 - Explore Nadiaaaaa's board "Ładne dziewczyny" on Pinterest. See more ideas about dziewczyny, ładne dziewczyny, fotografie dziewczyn. . Piękne Kobiety Bez Makijażu. Bez makijażu też są piękne? Pokazuje, że każda z nas jest piękna,. Kobieta bez makijażu — Zdjęcie stockowe © 93960270 from Wyraźnie widać to na przykładzie modelek playboya, które zupełnie inaczej wyglądają, gdy nie mają na sobie „tapety”. Ania, kęsy codzienności dnia 28 czerwca 2018 o godz. Każdego dnia spotykam się z wieloma kobietami. Jednak Faktem Jest, Że Światowe Media Doceniają Polskie Wags W Swoich. Moda się zmienia i odzwierciedla nastroje społeczeństwa. Wbrew pozorom aktorki porno są tak samo naturalne jak inne kobiety na świecie. Są jednak i takie panie, które nie wstydzą się ukazać fanom swojej. Którzy Noszą Zwykłe Fryzury, Ale Podbijają Swoją Naturalnością. Tapety są dla tych co muszą się trochę przytuningować by jako tako wyglądać:) udostępnij ten post link to. Kobiety bez makijażu zaloguj się, aby obserwowa ć. Modelki playboya bez makijażu wcale nie są piękne! I Nie Dajcie Sobie Mówić Innym Ludzia Waszym Zycu Że Jesteś Brzytkie Bez Tego. Czy rzeczywiście są one potrzebne, aby wydobyć kobiece piękno? Nasze wags są uważane za jedne z najpiękniejszych na świecie. Lubię mieć podkreślone moje oczy bo wtedy są piękne, mam zielone oczy. Śliczną Masz Buzię Bez Makijażu; Każda kobieta ma sobie to coś nawt bez makijażu. Ania, kęsy codzienności dnia 28 czerwca 2018 o godz. Kobieta bez makijażu wygląda pięknie, ale pod warunkiem że ma. Artystka Pokazuje Kobiety Bez Retuszu. Niektóre kobiety nie potrzebują makijażu by być piękne bo z natury takie są. Dziewczyny, nie bójmy się wychodzić z domu bez makijażu, z czasem zaczniemy budzić zainteresowanie, niż wytykanie naszej koleżanki, że znów się nie umalowałyśmy. Wiele gwiazd nigdy nie pokazuje się publicznie bez pełnego makijażu. Jako kobiety, wszystkie jesteśmy piękne, ale nie ukrywajmy, że jest jeszcze lepiej gdy nasze atuty podkreślone są makijażem. Gwiazdy bez makijażu nie wyglądają atrakcyjnie. Bez tony tapety pewnie nikt nie rozpoznaje ich na ulicy. Sami się przekonajcie. Oglądamy programy telewizyjne, gale, rozdania nagród, przeglądamy Instagram’a i Facebook’a, zachwycamy się gwiazdami, które nas inspirują. Jednak gwiazdy i nasi idole są ludźmi, takimi samymi jak my. Nad ich wizerunkiem często pracuje cały sztab ludzi. Gdyby wyszły bez makijażu na ulicę, pewnie nikt nawet by ich nie rozpoznał. Dlatego uszy do góry! Twoja poranna twarz nie jest taka zła:) 1. Katy Perry2. Amanda Seyfried3. Pamela Anderson4. Madonna5. Eva Longoria6. Mila Kunis7. Tyra Banks8. Cameron Diaz 1. Katy Perry Królowa kolorowych makijaży, fantazyjnych fryzur i cukierkowych kreacji. Na co dzień nie jest już tak kolorowo. Szara cera, podkrążone oczy, oj chyba ktoś tu miał ciężką noc. „No cóż!” / 2. Amanda Seyfried Amanda jest przykładem na to, że bez makijażu można wyglądać równie ładnie. Ma jasną, błyszczącą cerę i zarumienione policzki. Wygląda jednak nieco zwyczajnie. Dopiero makijaż wydobywa z jej twarzy piękno, podkreślając jej największe atuty, czyli oczy i usta. 3. Pamela Anderson Ikona, sex bomba. Kto nie wzdychał do Pameli, kiedy była jeszcze gwiazdą „Słonecznego Patrolu”? Dziś Pamela nadal jest piękną kobietą, jednak czas zrobił swoje. Bez makijażu przypomina zwykłą, szarą kobietkę, która niczym nie wyróżnia się z tłumu. „Wszystko w porządku?” / 4. Madonna Ząb czasu ugryzie każdego, nawet królową Popu. Madonna ma bardzo wytrenowane ciało, nie jedna młoda dziewczyna mogłaby jej pozazdrościć kondycji i gibkości. Jednak twarz bez makijażu zdradza jej wiek. W każdym razie nie ma jej się co dziwić. Koncerty, trasy, stres i zmęczenie mają niemały wpływ na jej wygląd. Mimo wszystko Madonna jest piękną kobietą. 5. Eva Longoria Ma małą i ładną twarz, która może być jeszcze piękniejsza dzięki odrobinie makijażu. Jej look na czerwony dywan jest zawsze bezbłędny. Eva jest latynoską, nie widać po niej upływu czasu. Ma wyraziste rysy twarzy, które warto czasami delikatnie podkreślić. Eva to naturalne piękno. 6. Mila Kunis Nie raz została okrzyknięta najpiękniejszą kobietą świata. Czy szanowne jury oceniało również wygląd „prosto z łóżka”? Mila ogarnij się, tytuł królowej piękności zobowiązuje. 7. Tyra Banks Jest supermodelką i byłym aniołkiem Victoria Secret. Tyra jest twardą babką, ale z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Często opowiada o swoich wadach takich jak duży tyłek czy wysokie czoło. Tyra jest bardzo charakterystyczna. Dzięki makijażowi zmienia się w prawdziwą Super Star! 8. Cameron Diaz Amerykańska piękność. W filmach zazwyczaj gra sex bomby i podrywaczki. Jednak jej codzienny wygląd pozostawia dużo do życzenia. Blada cera, trądzik i cienkie, przyklapnięte włosy nie wskazują na pozytywne cechy gwiazdy filmowej. Cameron wygląda bez makijażu jak jedna z tysiąca kobiet spotykanych na ulicy. „Mam to gdzieś” / (źródło: Kliknij, aby ocenić ten post! [Całkowite: 25 Średnia: 5] Niezależnie od tego, czy mówimy o życiu codziennym,wyjściu wieczornym, zdjęciach w gazecie czy tworzeniu treści do mediów społecznościowych, przez 99% czasu jestem bez makijażu. Przechodziłam różne fazy związane z powodem, dla którego się malowałam: od wstydu za to, jak wyglądam, przez radość z kreatywnego wyrazu, po przyzwyczajenie. Aż w końcu nadszedł bunt i – w ostateczności – odrzucenie. Z końcem stycznia zaczęliśmy z Piotrkiem prowadzić wspólne konto na Instagramie, które związane jest z projektem „Las w nas„. Do dzisiaj opublikowaliśmy 96 zdjęć, z czego najbardziej komentowanym było to, w którego opisie poruszyłam kwestie nie malowania się do zdjęć i filmów, które publikuję w sieci (kliknij na zdjęcie, żeby przeczytać dyskusje, które wywiązały się pod zdjęciem). (ENG below) Hasło „Wracamy do natury” (nazwa mojego kanału na YouTube) nie odnosi się dla mnie tylko do spędzania czasu na świeżym powietrzu czy konsumowania zdrowej żywności. Ma dużo szersze znaczenie, zahaczające o to, jak się ubieram i czy się maluję. A przez 99% czasu się nie maluję. Nie robię tego w życiu prywatnym i nie widzę powodu, by robić to do zdjęć publikowanych na Insta (wydaje mi się, że może na jednym lub dwóch wrzuconych tutaj zdjęciach mam makijaż) czy nawet filmów na YT (w ostatnim, tym o lawendzie, mam tusz na rzęsach – szczyt elegancji! 😂). Podobnie na Stories, pokazuję się zupełnie naturalnie. Widać mankamenty mojej cery, niewyregulowane brwi, niedbale spięte włosy i wszystko pomiędzy. Zresztą jeśli przejrzelibyście nasze zdjęcia, które pokazały się w Newsweeku, Wyborczej czy lokalnych mediach, będzie to samo. Robię to bardzo świadomie, ponieważ chcę pokazywać, że nie ma nic złego, wstydliwego czy nieprofesjonalnego w tym, że kobieta chodzi bez makijażu. Bo powrót do natury to dla mnie także powrót do bycia ok z tym, jak naturalnie wyglądamy 🤗 A jakie jest Wasze zdanie, dziewczyny? Miałybyście problem, żeby pójść do pracy, na uczelnię czy do klubu bez makijażu? Ciekawa jestem Waszych odpowiedzi! ❤️ Post udostępniony przez Las w Nas (@las_w_nas) Lip 22, 2018 o 12:47 PDT Bardzo ciekawe komentarze pojawiły się również pod linkiem do postu, który właśnie czytasz, na moim fanpage: Dwie lub trzy z wypowiadających się na Instagramie dziewczyn (które się malują), poczuły się zaatakowane zarówno przez to, co napisałam ja, jak i przez wypowiedzi innych osób w komentarzach. Pozwolę sobie więc zaznaczyć, że opis moich doświadczeń, moich przemyśleń i moich definicji, które prezentuję poniżej, nie jest atakiem na nikogo kto ma inne doświadczenia, inne przemyślenia i inne definicje. W tekście tym dzielę się swoją historią i swoją motywacją do takiego, a nie innego postępowania. Tylko i aż tyle. BEZ MAKIJAŻU I Z – mejkapowa historia mojego życia Mam osiem lat, jesteśmy z rodzicami u fotografa na sesji komunijnej. Mam już wtedy początki trądziku, więc mama nakłada mi trochę podkładu i pudru na twarz. Moje pierwsze wspomnienie z makijażem w tle. ___ Mam lat może dziesięć i duże problemy z cerą. Zdarza się, że w szkole wołają na mnie „pryszcz”. Czuję się brzydka, mam mnóstwo kompleksów. Mam wrażenie, jakby każdy, kto ze mną rozmawia, widział tylko mój trądzik. ___ Jestem w gimnazjum, moja mama prowadzi jednoosobowy zakład kosmetyczny w podwarszawskich Łomiankach. Czasem jeżdżę do niej po szkole lub w weekendy. Zachwycam się kolorowymi lakierami do paznokci, robię sobie kwiatki z cyrkonii, panterkę i kto wie, co jeszcze. Regularnie „walczę” z trądzikiem, robię maseczki, cierpię w trakcie „oczyszczania” cery, poddaję się zabiegom kwasem salicylowym. ___ Liceum, jestem na obozie siatkarskim. Na dyskotekę maluję powieki na żółto-zielono. Uwielbiam malować oczy, jest to dla mnie bardzo kreatywne zajęcie. Coraz bardziej regularnie nakładam puder. Problemy z cerą nadal są, ale już nie takie duże. Za to kompleksy nadal trawią od środka i skutecznie obniżają samoocenę. ___ Studia, maluję się regularnie. Czuję, że muszę się malować przed wyjściem z domu, żeby ukryć to, jak wyglądam normalnie. W końcu na tym polega bycie zadbaną i atrakcyjną kobietą, nie? Na idealnej cerze i podkreślonym oku. ___ 2011 rok, przez miesiąc podróżuję po Islandii, stopem i z namiotem. O malowaniu się zapomnij. Podróżuję ze znajomym Francuzem i ani on, ani żadna z innych napotkanych przeze mnie w trakcie wyjazdu osób, nie ucieka na mój widok bez makijażu. Nikt nawet nie zwraca na to uwagi. Hmmm ciekawe… W trakcie całego wyjazdu chyba ze dwa razy maluję sobie rzęsy i czuję się jak najbardziej odstawiona kobieta świata. Mniej więcej od tego momentu przestaję się malować latem, czasem tylko oczy lub usta, ale i to nie za często. Zimą jednak nadal „trzeba” przykrywać mankamenty nieopalonej cery. Ciągnie mnie do czerwonej szminki ale uważam, że mam zbyt żółte zęby, żeby się takową raczyć. ___ Kilka miesięcy później ląduję na jakimś spotkaniu kosmetycznym, jednej z firm MLM, na które zabiera mnie koleżanka do tejże firmy wstępująca. Siedzę przy stole z kilkoma innymi dziewczynami, głównie młodszymi ode mnie (mam wtedy może 24 lata). Prowadząca opowiada nam o różnych rodzajach fluidów, pudrów i całej reszty ferajny. Na stole leżą kosmetyki, które mamy sobie wypróbować, robiąc makijaż odpowiedni dla naszego typu skóry i urody (oraz zapisać nazwy i kolory specyfików, coby je sobie później nabyć). Ale żeby zrobić sobie makijaż, najpierw trzeba zmyć ten, z którym się przyszło. W ruch idzie więc mleczko i waciki, ale nie u wszystkich pomysł przechodzi bez echa – siedząca koło mnie osiemnastolatka, o pięknej, gładkiej cerze, z wyrazem szoku i przerażenia na twarzy mówi: Ale jak to, ja mam tutaj zmyć makijaż i pokazać się bez niego? Ja nigdy nigdzie nie wychodzę bez makijażu! I widać, że nie żartuje ani nie wyolbrzymia, jest naprawdę zaniepokojona. Ten moment działa na mnie jak kubeł zimnej wody. Jak to możliwe, że młoda i ładna dziewczyna z taką zgrozą myśli o tym, żeby na 10 min pokazać się bez makijażu w gronie innych kobiet, które zaraz zrobią to samo? ___ 2013 rok, wydaję swoją pierwszą książkę. Żeby sfinansować jej druk znajduję sponsora, ale robię również przedsprzedaż wśród bliższych i dalszych znajomych. Jeden z nich, Alex z Monachium, zamawia ich dziesięć – jedynie w ramach wsparcia mojego przedsięwzięcia, bo po polsku nie mówi ani me, ani be. Żartujemy z tego i pyta, czy książki będą z dedykacją. „A nawet z buziakiem!”, śmieję się. Tak oto rodzi się pomysł, żeby całować moje „Polki” – coś, co robię nieustannie od pięciu lat, wypisując dedykację moim czytelniczkom (i jest to obecnie jedyna okazja, przy której używam szminki). Pomysł staje się hitem, czytelniczki są zachwycone tym, że w prawie każdej zakupionej u mnie książce znajduje się czerwony Organizuję mnóstwo spotkań autorskich, występuję na konferencjach i wydarzeniach dla kobiet. Umalowana i z czerwonymi ustami, które w pewien sposób stają się moim znakiem rozpoznawczym. Gdy kilka miesięcy później przestanę się malować, uczestniczki spotkań i czytelniczki będą dopytywać: gdzie Twoje czerwone usta? Na wydarzenia takie – wiadomo – przychodzą kobiety chcące się rozwijać, dobrze wyglądać, świetnie się czuć. Ładne sukienki, nienaganne makijaże, szpilki. Tylko ja coraz bardziej zaczynam się buntować. I przeciwko temu, jak wiele z takich wydarzeń funkcjonuje (podobnie jak sam rynek samorozwoju) i temu, że jako kobieta „muszę” się malować, a występując publicznie „odpowiednio” ubierać. Skoro mówię o autentycznym życiu, o samorozwoju, o wychodzeniu poza narzucane nam ramy społeczne, o poczuciu własnej wartości mającej oparcie we mnie, a nie w innych, dlaczego robię to nie będąc sobą? Nie mając na sobie tego, co bym założyła na każde inne spotkanie i zasłaniając się za warstwą makijażu, którego używanie narzucają mi normy, z którymi się nie zgadzam? Początkowo bunt jest tylko wewnętrzny, ale po pewnym czasie zaczynam go uzewnętrzniać. Przestaję się malować na spotkania z czytelniczkami, chodzę na nie w szarawarach i wygodnych klapkach. Zauważam, że wręcz specjalnie oduczam się społecznego warunkowania na temat tego, jak „należy” wyglądać. Jeśli zaczynam czuć presję, żeby się bardziej umalować lub wystroić, z premedytacją tego nie robię. Czytelniczki nadal przychodzą, książki nadal się sprzedają. Świat się nie zawala. WPŁYW KOSMETYKÓW NA ZDROWIE Niedługo później dochodzą kolejne elementy układanki, bo zaczynam się edukować jeśli chodzi o skład kosmetyków oraz o to, że zawarte w nich substancje są wielokrotnie w ogóle nie przebadane pod kątem wpływu na zdrowie człowieka (o środowisku nie wspominając). Standardem jest domniemanie, że coś nie jest szkodliwe, dopóki ktoś tego producentowi kosmetyków nie udowodni. Dodatkowo nawet jeśli składniki są przebadane, to w większości przypadków testowane są na zwierzętach w sposób, na jaki byśmy się nie zgodzili, gdybyśmy mieli się mu przyglądać. Ale większość z nas nie ma pojęcia, co się dzieje za drzwiami laboratorium, więc nie zadajemy pytań (ja też tego do bardzo niedawna nie robiłam). O ile w Europie sytuacja ma się dużo lepiej niż w Stanach, gdzie często dopuszczane są substancje u nas zakazane, o tyle „normalne” kosmetyki i tak zawierają rzeczy, których nie chcę w siebie wklepywać. Są producenci, którzy utrzymują, że np. parabeny i SLSy są zdrowe, są tacy, którzy informują o ich potencjalnej kancerogenności. Jedni i drudzy powołują się na badania. Wiadomo – w zależności od tego, kto daną rzecz bada i co chce udowodnić, to właśnie znajdzie. Jednak niezależnie od tego, których badań wyniki są bliższe prawdziwemu stopniu szkodliwości tych substancji, czy jeśli istnieją jakiekolwiek podejrzenia lub dowody na to, że mogą one wywoływać poważne problemy zdrowotne, to nie powinny być zabronione? Zdajemy się zapominać, że skóra jest naszym największym organem i absorbuje przynajmniej część tego, z czym się styka, niejednokrotnie transportując dane substancje prosto do krwiobiegu. Jeśli nie wiem, skąd jakiś składnik pochodzi i jakie ma działanie, a także, że został odpowiednio przetestowany (również w kontakcie z innymi składnikami) i że nie „przedawkuję” go w połączeniu z innymi produktami, które stosuję przez długi czas (przeciętna kobieta codziennie, przez dekady, wystawiona jest na działanie setek substancji chemicznych, zawartych we wszystkich możliwych rodzajach kosmetyków, nie wspominając o innych produktach, typu środki czystości), to podziękuję. I najszybciej podziękowałam właśnie kosmetykom tzw. kolorowym. Tym bardziej, że kilka lat temu nie znałam żadnych alternatyw dla kosmetyków kolorowych produkowanych na masową skalę. A gdy w końcu dotarło do mnie, że jedne z najbardziej delikatnych i strategicznych miejsc mojego ciała (gałka oczna) są codziennie wystawiane na działanie substancji, które je podrażniają lub poprzez które dostają się dalej do mojego organizmu (usta i zjadanie szminek, błyszczyków i konturówek, panie i panowie), to zrobiło mi się słabo. A potem przyszedł wkurw. Wkurw na producentów kosmetyków, dla których zysk jest ważniejszy niż zdrowie moje i innych kobiet z całego świata. I nie mówię tu tylko o zdrowiu fizycznym, ale również mentalnym i emocjonalnym. To, że wklepujemy w siebie szkodliwe dla nas substancje to jedno. Ale ważniejsze jest: dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź: potężny przemysł kosmetyczny pilnuje, żebyśmy co sezon znajdywały nowe wady w swoim ciele, które trzeba niezwłocznie naprawiać. Dziesiątkami kosmetyków i zabiegów, z setkami potencjalnie szkodliwych substancji. W jaki sposób się przed tym nie buntujemy i wydajemy mnóstwo pieniędzy na produkty i usługi wszelakie, które mają nas „upiększyć”? I co to w ogóle znaczy, „upiększyć”? Co by było, gdyby kobietom nie było wmawiane, że nieustannie muszą coś ulepszać, tuszować, zmniejszać, powiększać? Gdyby nikt w sztuczny sposób nie wyznaczał kanonu piękna? Gdybyśmy zrozumiały, że nie ma jednego ładnego kształtu oczu, kości policzkowych czy czoła – są ich miliardy. Tyle, ile jest kobiet na świecie. Gdybyśmy przestały zamartwiać się o niemalże każdy centymetr naszego ciała… …ile energii by to uwolniło? …ile poczucia własnej wartości i sprawczości dodało? …ile czasu i pieniędzy oszczędziło? …od ilu głupich decyzji i relacji ustrzegło? (Wszak sama dobrze wiem, w jak głupie układy można się ładować, chociażby w kontekście relacji damsko-męskich, gdy same siebie nisko oceniamy.) Zastanów się nad tym chwilę. Ja się zastanawiam, coraz częściej. I efektem wcale nie jest to, że w ogóle się nie maluję czy że uważam, że kosmetyki i makijaż to zło wcielone same w sobie. Po pierwsze, znalazłam zamienniki dla wcześniej używanych kosmetyków i mam poczucie, że obecnie nie szkodzę sobie za bardzo, gdy z nich korzystam. Po drugie, najzwyczajniej w świecie lubię się od czasu do czasu umalować. Po trzecie, bardzo dobrze rozumiem chęć kobiet do tego, żeby z pomocą makijażu zakrywać rzeczy, których nie chcą pokazywać, ponieważ boją się wyśmiania, odrzucenia czy krytyki. I wiem, że dla nich malowanie się jest wielokrotnie tym, co dodaje pewności siebie i pozwala wyjść do świata bez Dla mnie, w miejscu, w którym się obecnie znajduję, bardzo ważne jest, żeby w Internecie pokazywać się tak, jak wyglądam na co dzień. O ile na zdjęciach i filmach mam sporadycznie wytuszowane rzęsy, a jak poszaleję to i trochę kredki przy oku czy podkreślone brwi, o tyle np. na Instastories, które prowadzimy codziennie, czy w zdjęciach do artykułów w prasie, które się o nas ukazują, w 99% przypadków jestem zupełnie sauté. Z nieidealną cerą, czasem z przetłuszczonymi włosami, a czasem z mokrymi strąkami, bo właśnie wyszłam spod prysznica. Zmęczona, umorusana lub rześka i w ładnej kiecce. Czasem wyglądam super, a czasem… po prostu wyglądam. I to też jest super, bo przecież dokładnie taka właśnie jestem. Ale nie każdemu się to podoba, bo uwarunkowanie, że kobieta zadbana/atrakcyjna/pokazująca się publicznie musi być umalowana, uczesana i „odpowiednio” ubrana, jest w nas bardzo mocne. I ludzie czują prawo do tego, żeby komentować mój #nomakeup wybór i wygląd, głównie obcy faceci w Internetach. Na portalach społecznościowych, na których w ramach promocji umieszczam swoje filmy YT, pojawiają się komentarze „Umaluj się pani” lub „Jest potencjał, gdybyś nie robiła z siebie szarej myszki, umalowałabyś się„. Co ciekawe, Piotrek – po dwóch latach publikowania filmów – ani razu nie dostał krytycznego komentarza na temat swojego stroju, wyglądu czy fryzury. Mnie wystarczyły dwa I nie chodzi tylko o obcych chłopów w świecie wirtualnym. Dwie z sytuacji, które utkwiły mi w pamięci najbardziej, jeśli chodzi o mój brak makijażu, miały miejsce za sprawą bliskich mi kobiet. Sytuacja #1 Nie widziałyśmy się ze znajomą chyba z półtora roku. Jestem po powrocie z Hawajów, opalona, tryskająca pozytywną energią. Ogromnie szczęśliwa ze spotkania, w centrum Warszawy wsiadam do samochodu znajomej. Z radością szybko się ściskamy i, zanim zdążę powiedzieć cokolwiek, znajoma wypala: „Ale mogłabyś się trochę umalować!” Sytuacja #2 Wypuszczam niedługo stronę w nowej odsłonie. Dotychczasowo było to jedynie portfolio różnych moich projektów, teraz chciałabym mieć miejsce do publikacji tekstów. Kilka dni wcześniej pomagałam znajomemu fotografowi przy sesji zdjęciowej w jednej z warszawskich szkół tańca. Musiał ustawić dobre światło do zdjęć, więc wysłał mnie na tło fotograficzne i zrobił kilka próbnych fotek. Kiedy mi je później pokazał stwierdziłam, że idealnie mi się wpisują jako grafiki do mojej strony (dzięki, Adam!). Podekscytowana nowym wyglądem strony, jeszcze przed premierą, podsyłam ją do różnych znajomych, żeby usłyszeć ich uwagi na temat jej funkcjonalności, projektu itp. Jedna ze znajomych pisze, że strona super, tylko zdjęcie mogłabym mieć bardziej profesjonalne. Zachodzę w głowę, o co jej chodzi: zdjęcie zrobione w studio, przez bardzo dobrego fotografa, świetnym sprzętem, na tle fotograficznym i z profesjonalnym oświetleniem. „Umalowałabyś się i jakoś uczesała” – słyszę, gdy pytam, co ma na myśli przez „bardziej profesjonalne”. I nie zrozumcie mnie, ani ich, źle – nie mówiły tego w sposób uszczypliwy, złośliwy czy mając cokolwiek złego na myśli. Mówiły to z troski o to, jak mój brak makijażu odbiorą inni: jako brak profesjonalizmu i dbania o siebie. Ale to właśnie w tym tkwi mój problem. Bo od kiedy to mój profesjonalizm zależy od tego, czy jestem umalowana, czy nie? Jak makijaż zmienia moje predyspozycje, talenty, doświadczenia? W jaki sposób wpływa na moją przedsiębiorczość, zaradność czy wiarygodność? BEZ MAKIJAŻU WYGLĄDAM JAK POTWÓR Pisząc ten tekst z ciekawości zaczęłam wpisywać w Google „bez makijażu”, żeby zobaczyć, jakie są najczęściej wyszukiwane frazy.”Wyglądam jak potwór” było pierwszą z podpowiedzi. Dalej nie było lepiej: „wyglądam okropnie” i „jestem brzydka”. Makijaż – niegdyś przywilej arystokracji i klasy rządzącej, teraz praktycznie obowiązek każdej kobiety, i to coraz młodszej. Bo od lalek, przez bajki, po reklamy, obraz umalowanej twarzy przekazywany jest najmłodszym z nas, bez ustanku. W filmach dziewczynki i kobiety umalowane są o każdej porze dnia i nocy, prezenterki w TV mają na sobie grubą warstwę makijażu poprawianą co kilka minut, a na okładkach „kobiecych” gazet pojawiają się nie tyle kobiety umalowane, co wręcz nie występujące w naturze, bo ich wygląd tak bardzo zmieniany jest komputerowo. Badania pokazują, że polskie nastolatki mają najniższą samoocenę ze wszystkich europejskich rówieśniczek. Kompleksy na punkcie wyglądu oraz wynikający z nich pęd do tego, by się „ulepszać”, chociażby za pomocą makijażu, jest bezpośrednim następstwem przekazów kulturowych, z którymi mają do czynienia 24/7. Płyną one zewsząd: od rodziców, kolegów, pań z telewizji, wszechobecnych reklam czy retuszowanych Instagirls. Nakazują młodym dziewczynom (choć nie tylko) czuć, że takie jakie są, są niewystarczająco: ładne, szczupłe, nieskazitelne. Z malowania się zrezygnowałam dla siebie samej i własnego dobrego samopoczucia, ale jednym z głównych powodów, dla których z premedytacją publikuję w Internecie zdjęcia i filmy bez makijażu jest to, żeby pokazywać alternatywny obraz zadbanej, przedsiębiorczej i świadomej kobiety. Jasne, zasięgi mam małe, więc i wpływ jest mały, ale im więcej z nas będzie otwarcie mówić o swojej motywacji do podejmowania takich, a nie innych wyborów, im więcej tekstów zaczynać się będzie od „bez makijażu” i kończyć na pozytywnych przesłaniach, tym większa szansa, że młode dziewczyny będą miały okazję spotkać się z innymi wzorcami. Tak więc, bez makijażu wyglądam super bez makijażu czuję się bardziej swobodna bez makijażu moja skóra oddycha bez makijażu podobam się sobie bez makijażu jestem naturalnie piękna bez makijażu czuję się wolna A Ty? Malujesz się na co dzień? Miałabyś problem w tym, żeby pójść do pracy, szkoły lub klubu nieumalowana? Jak się czujesz bez makijażu? Wskakuj na newsletter, żeby nie przegapić kolejnych artykułów: * Zapisując się do newslettera, wyrażasz zgodę na przesyłanie Ci informacji o nowych tekstach, projektach, produktach i usługach. Zgodę możesz wycofać w każdej chwili, a szczegóły związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności. Taki greenwashing, tylko dotyczący bodypositivity i modelek. Finalistki Miss Anglii pokazały się w konkurencji bez makijażu - to nie są zmiany, to jest jakaś śmieszna gra pod publiczkęNiedawno cieszyliśmy się z faktu, że pierwsza, transpłciowa modelka ma szansę zostać Miss USA. W Wielkiej Brytanii też właśnie trwają wybory na Miss Anglii - finalistki rywalizują o koronę brytyjskiej "Bare Face Top Mode".Polka została Miss World. To tylko kolejny dowód na to, że nie potrzebujemy takich konkursów„Moda na brzydotę” czy „moda na bycie człowiekiem”? Kaczorowska się myli, chociaż ma to jakieś plusyDwudziestoparoletnia Natsu zrobiła sobie botoks na czole: "Jestem botoksiarą"Zakaz przemieszczania się w sylwestra. Prawnik radzi, co mówić policjantomLeksiu, Konopski i drama o zdjęcia wysyłane do dziewczyn. Co się tutaj zadziało?ChevronW ramach dość nowej konkurencji dziewczyny miały pozować do zdjęć bez makijażu, żeby "promować naturalne piękno". Nie mają na sobie kosmetyków ani filtrów, by "pokazać bardziej realny wizerunek ciała i sprzeciwiać się obsesji piękna w dobie mediów społecznościowych".Oczywiście wszystko jest przedstawione w progresywnym duchu, a kobiety, oglądające naturalne modelki, mają poczuć się lepiej we własnej skórze i być dumne ze swojego piękna. Organizatorka Angie Beasley wprowadziła tę rundę, gdy wyszło na jaw, ile zawodniczek poddaje się zabiegom upiększającym np. botoksowi. O całej inicjatywie niektóre z nich mówią w ten sposób i cytuje je "Dailymail":"Pasjonuje mnie wypowiadanie się na takie tematy jak oczekiwania ze strony mediów społecznościowych, niezdrowa rywalizacja wśród młodych dziewcząt i nauka o tym, jak docenić swoje naturalne piękno".- DailymailTo chyba żartSorry, ale jak to piszę, to chce mi się po prostu śmiać. Po pierwsze mamy XXI wiek i coś takiego jak wybory Miss już dawno powinny przestać istnieć. Rozumiem, że jeszcze kiedyś niektórzy lubili sobie "popatrzeć na kobiece ciałka", ale chyba już bardzo dobrze wiemy, że to nie jest jakiś przedmiot, który można oceniać w takich drugie serio, dla mnie to wygląda jak taki… greenwashing tylko w wersji bodypostivity. Niby wszystko fajnie, ale wygląda to trochę tak: "Zmyjcie makijaż i sprawdzimy, czy rzeczywiście jesteście ładne". Tylko że to złe samopoczucie, związane z wyglądem własnego ciała, bierze się właśnie z takich konkursów. Z tej presji do wiecznego bycia bierze udział w tych wyborach Miss?Na pewno nie kobiety, które wypisują się w różne standardy piękna, które mają różne kształty i rozmiary, które różnią się urodą i wzrostem. Umówmy się, że nawet bez tego makijażu wciąż ich wygląd może wprawiać w kompleksy - czego by nie zrobiły, będą się wpisywały w ten wyśrubowany kanon, do którego większość i tak nie sprawą jest kwestia makijażu. Są bez niego zaledwie w tej jednej konkurencji, przez chwilę. To nie mogłyby tak wyglądać w każdej? Wiem, że pewnie się czepiam i dla niektórych to może jest wielkie "wow" i jakiś postępowy konkurs, ale chciałabym powiedzieć, że to niczego nie będziemy się wstydziłyWiele kobiet wciąż będzie się obawiała wychodzić z domu bez makijażu. Wiele wciąż nie wyjdzie bez niego do osiedlowej Żabki. Dla mnie ten "pokaz" jest tylko jakąś zabawą w bodypostivity. W każdym razie myślę, że gdybym była nastolatką i zobaczyła coś takiego, to pomyślałabym raczej: "Aha, one są ładne nawet bez makijażu". I nosiłabym go więcej, by dorównać tym to nie jest zarzut w ich stronę, w końcu nie każdy ma takie geny/predyspozycje/cokolwiek innego. Takie się urodziły i super. Chodzi mi tylko to, że na takim konkursie Miss nie zobaczymy raczej modelki z trądzikiem. Nie zobaczymy dziewczyn, które nie wpiszą się w kanon. Dlatego taka zmiana i "progresywna" konkurencja nic dla mnie nie samej bardzo długo zajęło wychodzenie z tego makijażowego obłędu. Bywały dni, że nawet w domu, w domu w którym była tylko moja rodzina, wstydziłam się pokazać bez podkładu. I cóż, teraz wiem, że to właśnie przez takie konkursy, przez tak promowany obraz kobiecego ciała, pewnie bardzo dużo mnie, przez ten wstyd, ominęło. Dlatego też uważam, że mamy dwa wyjścia: albo kompletnie zdelegalizujmy te konkursy, albo w końcu dopuśćmy do nich kogoś spoza kanonu. Takie puste, chyba zrobione trochę pod publiczkę, zmiany niczego nie wniosą.

ładne dziewczyny bez makijażu